To Aragon, 7-letni dog.
Aragon przez 7 lat był dobrym i wiernym towarzyszem czwórki dzieci, ale ma się pojawić piąte i okazało się, że w domu o niego jest za dużo. Musiał odejść... Bardzo tęskni, potrzebuje się do kogoś przytulić, uwierzyć, że mimo swego wieku i siwego pysia, jest wart miłości i opieki. Może w czyimś sercu znajdzie się miejsce dla tego, tak bardzo skrzywdzonego przez los, psa.
Aragon to , spokojny, wychowany z dziećmi, dostojny i opanowany dog. Od niedzieli jest w hoteliku.
O mnie
- Alla Chrzanowska
- A co tu pisać? Ci co mnie znają, to mnie znają. A Ci co nie znają, to i tak z tego wpisu niczego się nie dowiedzą. Uwaga! Nie udzielam na blogu żadnych porad!!!
wtorek, 6 sierpnia 2013
Aragon
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Szanowna Pani Alu.
Sześć lat temu, nim Helios pojawił się w naszym domu, z żoną zastanawialiśmy się, czy podołamy obowiązkom? Czy będziemy w stanie dać Mu to wszystko, czego od nas oczekuje? Dzisiaj wiem, że przyjęcie pod "dach" Heliosa było słuszną i przemyślaną decyzją. Niektórzy sąsiedzi mówią, że Helios ma lepiej niż niektóre dzieci. Odpowiadam, że sobie zasłużył.
Opisuje Pani po raz kolejny los skrzywdzonego czworonożnego Młodszego Brata. Powiem szczerze, że opadają ręce i boleje serce. Jak mogli ci bezduszni ludzie pozbyć się Aragona, którzy przywiązał się do nich, do dzieci, a myślę, że i one do niego? Jak opisana przez Panią rodzina wychowuje swoje dzieci? Czy nie wiedzą, że wpajają w nie zło, znieczulicę, która odwróci się przeciwko nim? Zgroza!
Być może to, co za chwilę napiszę, zabrzmi jak ostrzeżenie, ale musimy o tym głośno i dobitnie mówić, innej drogi nie ma. Kilkadziesiąt lat temu, w domu kolegi zamieszkiwała sunia Colly, z którą chodziliśmy na długie spacery. Dotarła do mnie straszna wiadomość: "Oddaliśmy psa, ponieważ... żona jest w ciąży i nie będzie wystarczająco dużo miejsca dla dziecka". Widziałem tą sunię po kilku miesiącach z nową "swoją panią". Była smutna, co udzieliło się także mnie. Nie było mowy, żeby Ją adoptować, nowa pani kategorycznie się nie zgodziła. Moje i kolegi drogi się rozeszły. Ja wyjechałem do Wałbrzycha, a on do województwa kaliskiego. Po dwudziestu kilku latach dowiedziałem się, że małżeństwo kolegi rozpadło się z powodu... ciężkiej choroby córki (Zespół Downa). Smutna historia, ale dająca wiele do myślenia.
Droga Pani Alu, pozdrawiam bardzo serdecznie i chylę czoło przed Panią, wspaniałą, wielkoduszną Kobietą.
Edward Zdunek z Wałbrzycha.
Smuteczek...Mój Czarny też jest tak smutny, gdy mówię mu: " zostaniesz sam, dobrze?!"Serdecznie pozdrawiam.
Prześlij komentarz