O mnie

Moje zdjęcie
A co tu pisać? Ci co mnie znają, to mnie znają. A Ci co nie znają, to i tak z tego wpisu niczego się nie dowiedzą. Uwaga! Nie udzielam na blogu żadnych porad!!!

wtorek, 31 sierpnia 2010

Matka Natura

Pani Ania spytała mnie w Kometarzach: "Która z kart Tarota Kapłanka czy Cesarzowa jest bliżej natury? Mi bardziej Cesarzowa jawiła się jako ,,matka natura,,"
Pani Aniu! Cesarzowa to kwintesencja cywilizacji, wszak symbolizuje piękne stroje, biżuterię, wykwintne jedzenie, cały zbytek współczesnego świata. To piękna, zadbana, umalowana i wyperfumowana kobieta, to gospodyni, która mądrze zarządza domem, to władczyni męskich serc, która jest świadoma swojej urody. Zgodzi się Pani ze mną mam nadzieję, że salony kosmetyczne, sklepy z modnymi strojami i biżuterią, kobiece buduary i małżeńskie sypialnie nie są miejscami typowymi dla Matki Natury. Owszem, jest ona matką, ale w sensie czysto biologicznym jako samica, ale nie filozoficznym, bo... jest na to za młoda, za ładna, za... seksualna.
To Kapłanka opisuje lasy i łąki, góry i rzeki, wszystkie nasze domowe i dzikie zwierzęta, to co pierwotne i naturalne. Jest symbolem prastarej wiedzy, strażniczką Daru, jaki kiedyś posiadały wszystkie kobiety i jaki u wielu przetrwał do dziś. To potęga przyrody w całym jej majestacie, w pięknie i grozie, we wschodzącej roślince i wybuchu wulkanu. Wiedza tajemna, której symbolem jest Kapłanka i która była przekazywana z pokolenia na pokolenie w żeńskiej linii była i jest bardzo mocno związana z Naturą i aby z niej korzystać potrzebna jest właśnie wiedza, którą symbolizuje zwój lub księga jaką trzyma kobieta przedstawiona na tej karcie w większości talii.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Kapłanka

Chyba już pora wrócić do Tarota, chociaż prawdę mówiąc on towarzyszy mi w każdej chwili. Dziś kilka słów o Kapłance, karcie, która jak wiadomo, patronuje samemu Tarotowi, symbolizuje matkę, wiedzę ezoteryczną, opiekę, dyskrecję itp. Ja chciałabym zwrócić uwagę na nieco mniej znane znaczenie tej karty - na jej związek z przyrodą, bo przecież Kapłanka to również Matka Natura, dlatego kieruje naszą uwagę na te elementy naszego życia, które nie wiążą się wprost z cywilizacją. Przyroda nikogo nie preferuje, jednakowo kocha swoje "dzieci" i czasami może się nam nawet wydawać okrutna, ale w świecie Natury rządzą jasno określone reguły i prawa. Nikt nie jest preferowany i nikt nie jest pogardzany. Gdybyśmy my ludzie umieli te proste zasady zastosować w swoim "cywilizowanym" życiu, stałoby się ono dużo prostsze! A Kapłanka przypomina nam, że też jesteśmy częścią przyrody, że nie możemy bez niej istnieć, że jeśli ją zniszczymy - zniszczymy siebie.
Łatwo zauważyć groźne anomalie występujące w pogodzie w ostatnich latach, ludziom nie dają spokoju katastrofy żywiołowe - wybuchy wulkanów, powodzie, trąby powietrzne itp. Chyba wszyscy się zgodzą, że jeszcze kilkanaście lat temu było tego znacznie mniej, dlaczego? Nie jestem klimatologiem, więc nie odpowiem naukowo, ale... Ale jeśli potraktujemy przyrodę jako jeden żywy organizm, jeśli odwałamy się do pojęcia Matki Natury, to prawdą jest, że wykorzystywaliśmy i krzywdziliśmy ją od stuleci. A może ona ma już tego dosyć, może starciła cierpliwość do takich dzieci, co ją niszczą i krzywdzą...
I nie myślcie, że ona sobie nie poradzi! Poradzi, a z nami może stać się to, co z dinozaurami. Dlatego może warto czasami zrobić rozkład na naszą planetę, pytając o jej kondycję i sprawdzać jak często w tym rozkładzie pojawia się Kapłanka. Im częściej będzie występować w pozycji odwróconej, tym jaśniej będzie sygnalizować zbliżajace się niebezpeiczeństwo kataklizmów i negatywnych w skutkach zmian klimatycznych.

A co tam panie w... Kosmosie?

W związku z tym, że kończy się sierpień, chcę napisać kilka słów o tym, co z punktu widzenia astrologii czeka nas we wrześniu. Pomijam pozycję Księżyca i Słońca, bo takie informacje znajdziecie w wielu miejscach i zacznę od Merkurego, który będzie do 13 września w ruchu retrogradacyjnym, a potem aż do 3 października wędrować po znaku Panny ruchem prostym. Czas kiedy Merkury wędruje przez znak Panny ruchem prostym warto wykorzystać na wszelkie działania zawodowe związane z kontaktami międzyludzkimi, na zawieranie umów i kontraktów, rozwijanie i rozszerzanie działalności biznesowej, zakładanie lokat i dokonywanie inwestycji. Warto też w tym czasie zadbać o zdrowie i kondycję fizyczną organizmu. Natomiast okres, kiedy Merkury jest w ruchu retrogradacyjnym absolutnie nie sprzyja takim sprawom, więc należy ich unikać, a zająć się starymi, nie zakończonymi sprawami, które właśnie teraz mogą powrócić i domagać się doprowadzenia ich do końca.
Z kolei Wenus od 9 września będzie znajdować się w znaku Skorpiona, kierując swoje oddziaływania na sprawy światopoglądowe, a nawet filozoficzne rozważania o sensie istnienia, życiu i śmierci, systemie wartości itp. Choć nie jest to najgorszy moment na załatwianie spraw kredytowych, zabieganie o pożyczkę i wykorzystanie „cudzych” pieniędzy na rozwój własnego biznesu.
Mars znajduje się w znaku Wagi, w którym będzie do 14 września, co możemy spożytkować na poprawę naszych relacji partnerskich, zwieńczone sukcesem poszukiwania partnera oraz na realizację różnego rodzaju twórczych projektów. Nieco gorzej rysuje się pobyt Marsa w znaku Skorpiona, w który ta planeta wejdzie w 14 września i będzie przebywać prawie do końca października. Ostre energie Skorpiona mogą dodatkowo wzmocnić właściwą Marsowi skłonność do ryzyka i agresji, rozwiązań siłowych i stawiania wszystkiego na jedną kartę. Jeśli nie chcemy niepotrzebnych kłopotów, powinniśmy postawić na opanowanie i autokontrolę.
Jowisz, który z reguły jest życzliwy ludziom, teraz może sprawiać sporob kłopotów, bo od jakiegoś czasu jest w ruchu retrogradacyjnym i ze znaku Barana cofa się do Ryb, gdzie wejdzie 10 września, co spowoduje zahamowanie prowadzonych spraw, powrót nie zakończonych kwestii z przeszłości, utrudnienia w kontaktach z obcokrajowcami i kłopoty podczas pobytu za granicą. Ruchem wstecznym Jowisz będzie się posuwał aż do połowy listopada, co znacząco spowolni rozwój wielu spraw.
I Saturn - jest w znaku Wagi i kieruje naszą uwagę na sprawy partnerskie w każdym aspekcie tego słowa, a więc zarówno na związki miłosne i małżeńskie, jak i na sprawy spółek, współpracy czy współautorstwa. W znaku tym będzie przebywać jeszcze długo po zakończeniu tego kwartału, więc sprawy te również pozostaną aktualne przez dłuższy czas. Saturn to surowa i zasadnicza planeta, więc wszelkie zdrady, skoki w bok i nieuczciwości wobec partnera zostaną teraz bardzo szybko ujawnione, dlatego jeśli nie chcemy rozpadu naszych związków, powinniśmy takich zachowań unikać za każdą cenę.
Mam nadzieję, że te uwagi będą Wam do czegoś przydatne. Jeśli tak, dajcie mi znać, a co miesiąc napiszę dla Was taką "kompaktową" prognozę astrologiczną.

niedziela, 29 sierpnia 2010

Jeszcze o runach

Pani Bożena (patrz Komentarze) pyta: "Na początek zadam z pozoru naiwne pytanie, które mam nadzieję, będzie początkiem dyskusji w „Kąciku runicznym”.
Ile kompletów rum powinien posiadać i używać początkujący oraz co robić z tymi runami i taliami kart runicznych, które przypadkowo trafiły w nasze ręce?"
Też mam nadzieję na początek dyskusji Pani Bożeno. I cieszę się, ze Pani o to pyta. Naprawdę nie ma naiwnych czy głupich pytań. Ale głupotą jest nie pytać, kiedy się czegoś nie wie, a ma się możliwość zadania pytania!!!
Ile kompletów? Moim zdaniem im więcej tym lepiej, a obowiązkowo przynjamniej dwa. Oczywiście, pewne będą bardziej preferowane, inne mniej. Z czasem może się coś zmienić w naszych gustach czy potrzebach i zmieni się używnay przez nas komplet. Przez długi czas używałam zrobionych przez siebie run, a teraz korzystam jak Pani z talii "Runy potęgi przyrody", bo uważam ją za najlepszą z dostępnych kart runicznych na polskim rynku i z run na krysztale górskim. Nie ozancza to jednak, że za jakiś czas się to nie zmieni.
Co robić z runami i taliami kart runicznych, które trafiły do nas przypadkiem? Jeśli nie były używane, to niech sobie leżą i czekają na swój czas. Jeśli zaś były używane, to lepiej z nich nie korzystać, spalić, a przynajmniej oczyścić z obcej energii. O oczyszczaniu piszę w wielu moich książkach, bo jest to bardzo ważne.

piątek, 27 sierpnia 2010

Nie tylko Tarotem człowiek żyje

W związku z tym, że ezoteryka to nie tylko Tarot, dziś chciałam napisać kilka słów o runach, które pomagają mi w codziennym życiu i ułatwiają rozwiązanie wielu problemów. Zacznę od odpowiedzi na najczęściej zadawane mi na kursach pytania:
- co to jest inicjacja?
- jest to rytuał uświęcenia, podłączenia do kanału energo-informacyjnego, nadanie mocy runom i wykonanym z ich użyciem talizmanom i skryptom (napisom). Prawidłowy sposób wykonania tego rytuału można przekazać jedynie w linii prostej (podobnie jak Reiki), czyli w kontakcie bezpośrednim nauczyciel – uczeń. Żadna książka w Polsce i Rosji (bo tą literaturę znam) nie opisuje prawidłowego lub pełnego wykonania rytuału inicjacji.
- czy runy niezainicjowane lub zainicjowane w sposób niepełny (opisany w ksiązkach) nie działają?
- działają, ale słabiej i krócej, a poza tym bazują na energii osoby, która je inicjuje, co może taką osobę wyczerpać, zmniejszyć ilość jej energii itp. Zainicjowane prawidłowo korzystają z energii kosmicznej, łączą się z energią swego egregoru (kanału runicznego), wzmacniane są energią Mistrzów-runologów, którzy już odeszli, a wiele pracowali z runami. Logicznym jest, że działanie prawidłowo zainicjowanych run będzie znacznie silniejsze, skuteczniejsze, dłużej i szybciej działające.
- czy runy mogą zaszkodzić?
- owszem, mogą, jeśli będą niepawidłowo użyte. Ale w tym sensie wszystko może zaszkodzić. Kieliszek wina po pracowitym dniu pomoże się rozluźnić, litr wina splącze język i myśli, a na drugi dzień spowoduje solidnego kaca; zjedzenie kawałeczka czekolady raz na jakiś czas sprawi przyjemność i mile połechce kubli smakowe, zjadanie co dzień tabliczki czekolady doprowadzi do otyłości. Podobnie jest z runami. Zastosowane z umiarem, wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja i w stosownym połączeniu, nie tylko nie zaszkodzą, a pomogą i to skutecznie.
I jeszcze przy okzji, muszę się przyznać, że ostatnio zauroczyły mnie włoskie runy wykonywane na kamieniach półszlachetnych. Są nie tylko pięknie wykonane, fajnie "leżą w rękach", ale dzięki sile kamieni, na których są narysowane, dają bardziej czytelne i jasne przesłanie. Jeśli ktoś chce je obejrzeć, oto link: http://www.as2.pl/runy-runy-wrozebne-c-31_24.html

czwartek, 26 sierpnia 2010

Mag

Kochani! Każdy Wasz komentarz jest dla mnie bezcenny i staram się go zaakceptować jak najszybciej, więc jeśli go nie widzicie (p. Małgosiu), to znaczy, że do mnie nie dotarł.
Dziś chcę poopowiadać trochę o karcie Maga, o jej mniej znanym znaczeniu. Tarociści wiedzą, że Mag to młodzież, relacje z rówieśnikami i rodzeństwem, nauka na poziomie podstawowym i średnim itp. Nie wszyscy jednak pamiętają, że Mag to także (a może przede wszystkim) harmonia. Nie bez powodu młody człowiek narysowany na tej karcie ma przed sobą atrybuty maści z Małych Arkanów i symbol nieskończoności nad głową. Są one symbolem harmonii pomiędzy żywiołami (atrybuty Małych Arkanów) i między człowiekiem a Wszechświatem (lemniskata).
W tym aspekcie Mag uczy nas harmonijengo współżycia ze wszystkim, co nas otacza na ziemi i w kosmosie. Pokauzje jak wypracować w sobie umiejętność wpisania się w to, co istnieje wokół nas, ale mówi, że trzeba zacząć od siebie. no bo jeśli w naszym wnętrzu nie będzie harmonii, to nie znajdziemy jej na zwenątrz, a raczej nie będizemy umieli jej rozpoznać. Wypracujmy w sobie prawidłowe dla nas proporcje między: działaniem-emocjami-myśleniem- materią, a wtedy bez trudu zobaczymy, że świat jest harmonijny, a otaczajace nas energie są skłonne do współpracy i chętnie udzielą wsparcia w trudnych momentach.
Czasami było mi trudno wytłumaczyć moim Klientom ten aspekt Maga! No bo jak wyjaśnić zabieganemu biznesmenowi, że powinien zwrócić uwagę na swoje emocje, najpierw myśleć a potem robić itp., czy przeżywającej zawód miłosny kobiecie uświadomić, że oprócz przeżywania emocji powinna też myśleć i zadbać o swoje zdrowie i finanse. Nie zmienia to faktu, że Mag nakłania do harmonii, której Wam i sobie życzę.

środa, 25 sierpnia 2010

Głupiec

Dziękuję za komentarze, bo jakoś tak mi było niezręcznie pisać w próżnię, a tak wiem, że przynajmniej 2 osoby to czyta, więc specjalnie dla nich chciałam dziś poopowiadać o Głupcu, bo to wyjątkowo ważna karta Wielkich Arkanów.
Zacznijmy od tego, dlaczego w niektórych taliach ma numer 0, a w niektórych XXII, a przy tym oba numery są poprawne (no za wyjątkiem mego Portretu, gdzie musi być XXII ze względu na działania matematyczne). Jest tak dlatego, że Głupiec jest jednocześnie początkiem i końcem drogi, jaką każdy z nas musi przejść tu na Ziemi. Jest też symbolem przejścia z niższego na wyższy poziom, czyli kiedy rozpoczynamy wędrówkę po pierwszej, najprostszej spirali ma on numer 0, a kiedy pomyślnie ją kończymy przybiera wartość XXII, tylko po to, by w momencie rozpoczęcia kolejnego etapu spirali znów wrócić do 0. Trudne? Nie! Wystarczy to przenieść na realne wydarzenia. Ot poszliśmy do I klasy podstawówki i jesteśmy Głupcem 0, kończymy podstawówkę i zamienia się on w XXII, ale zaraz zaczynamy I klasę szkoły średniej i co? Słusznie! Znów stajemy się Głupcem 0. I tak przez całe życie, nieprawdaż?
Głupiec to wspaniała karta początków, tego co w życiu nowe, ciekawe, spontaniczne i naturalne. Owszem wszyscy tarociści znają jej podstawowe znaczenia, ale wielu zapomina o tym, że pojawiając się w rozkładzie zapowiada drogę, wędrówkę, przygodę. To nie tylko dzieciństwo, ale i młodość. Młodość ducha, świeżość poglądów, radość życia, ciekawość świata, wzrost możliwości poznawczych, zachwyt nad otaczającym człowieka pięknem. Gdyby odwołać się do postaci literackich Głupiec to Jaś Wędrowniczek, to Alicja w krainie czarów, to Sindbad Żeglarz i każda inna postać wyruszająca na wędrówkę, poznająca świat i przeżywająca przygody. Dlatego razem z Głupcem zapraszam na wędrówkę przez Wielkie Arkana Tarota. Kolejny etap, to Mag, ale o tym w następnych postach,

wtorek, 24 sierpnia 2010

Praca pasją?

Zaczęłam tłumaczyć nową książkę Emmy Lange. Fantastyczna pozycja adresowana głównie do kobiet. Tylko boję się, że jak zawsze w Polsce dobre poradniki dla kobiet nie znajdą uznania u Czytelniczek. Tak przecież jest z moją książką "Porzucone i pożądane", z książką Dołgopołowej "Tajniki magii miłosnej". Jakby polskie kobiety (w odróżnieniu np. od rosyjskich) nie chciały być szczęśliwe, zadowolone z życia, usatysfakcjonowane swoimi relacjami partnerskimi! Chyba archetyp Matki-Polki - cierpiącej i nieszczęśliwej, zbyt mocno zakorzenił się w ich podświadomości?
"Nic to" jak mawiał Mały Rycerz. Przynajmniej ja mam frajdę, że tłumaczę ciekawą i wartościową pozycję! Przy okazji jeszcze się też czegoś uczę! Nawet dobry związek można przecież udoskonalać.
Od dawna wiem, że jestem szczęściarą, bo moja praca przynosi mi ogromną satysfakcję. Robię zawodowo wiele rzeczy, które zrobiłabym i tak, nawet gdybym nie miała dzięki temu żadnej gratyfikacji finansowej. Tak właśnie jest z nową książką Emmy, czyli ... moja praca to moja pasja - wielka, choć nie jedyna...

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Witam

No tak! Kto by pomyślał, że będę prowadzić blog. Ale po ostanich wczasach, po długich wieczornych rozmowach, po prośbach moich gości o radę, komentarz, sposób pracy z kartami Tarota, doszłam do wniosku, że powinnam to robić. Tak więc witam i zapraszam do odwiedzania mnie tu. Będę dzielić się na tym blogu swoją wiedzą ezoteryczną, ale opowiem też o codziennym życiu ezoteryka. A wszystkie swoje wypowiedzi dedykuję Tym, Którzy zechcieli się u mnie uczyć.