O mnie

Moje zdjęcie
A co tu pisać? Ci co mnie znają, to mnie znają. A Ci co nie znają, to i tak z tego wpisu niczego się nie dowiedzą. Uwaga! Nie udzielam na blogu żadnych porad!!!

czwartek, 20 września 2012

Alfred - "francuski piesek"

O historii Alfreda można napisać "Trylogię". Oj, długo nie miał ten pies szczęścia. Najpierw "dobry człowiek" wyrzucił go na ulicę, skąd został odłowiony do schroniska. Dla doga schronisko jest wyrokiem powolnej i okrutnej śmierci. Żaden pies nie czuje się dobrze w schronisku, ale z dogami jest dodatkowy problem - nie mieszczą się ni w klatkach, ni w budach, ni na posłaniach, które są tzw. standardowe, czyli maksymalnie na wielkość owczarka niemieckiego, który waży około 40 kg. Dog waży co najmniej 2 razy tyle, więc... się nie mieści. Nawet otwór wyjściowy był za mały na Alfreda i bez pomocy człowieka nie mógł wyjść z klatki, więc... musiał się załatwiać tam, gdzie stał (bo położyć się też nie mógł...) Dogi fatalnie znoszą brud i kontakt z odchodami. Alfred bardzo cierpiał, przestał jeść, zaczął chorować, a wszystko to w ciągu 10 dni.
Tak wyglądał, gdy zabieraliśmy go ze schroniska. Był zrezygnowany, nie wierzył, że los się dla niego odmieni. Zawieźliśmy do weterynarza - niedowaga ponad 30 kg, zapalenie gardła, szmery w sercu, początek zaniku mięśni w tylnych łapach. Na poniższym zdjęciu Alfred na badaniach w lecznicy.
Znaleźliśmy mu tzw. dom tymczasowy, czyli ludzi, którzy nieodpłatnie na jakiś czas ofiarowali Alfredowi dach nad głową i opiekę. Niestety, na jakiś czas, więc kiedy on minął, musieliśmy szukać dla Alfreda kolejnego miejsca, potem kolejnego i jeszcze kolejnego. Alfred zjeździł całą Polskę, dosłownie. Już straciliśmy nadzieję na prawdziwy Dom i własnego Człowieka dla Alfreda, ale tak już mamy, że się nie poddajemy. I... mieliśmy rację. Los się do Alfreda uśmiechnął, jakby chcąc zrekompensować wszystkie cierpienia. Alfred został adoptowany do Francji, mieszka w domu z ogrodem, 20 kilometrów od Paryża. Trochę baliśmy się, że pojedzie tak daleko. Jednak na pytanie zadane nowemu Panu Alfreda:
- Dlaczego nie adoptuje Pan doga we Francji?
Padła odpowiedź:
- We Francji NIE MA DOGÓW DO ADOPCJI, to ekskluzywna rasa i nikt się takiego psa NIE POZBYWA
A tak żyje sobie Alfred we Francji:

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

By jak najwięcej takich pozytywnych zakończeń!

Margott pisze...

W Niemczech tez w schronisku a ni w ogole "do adopcji" - doga nie znajdziemy:( Wstyd.
Kiedys ...kiedy bylam mala wracalam z mama pociagiem i mialysmy przesiadke na stacji Czeremcha. Wysiadlam z pociagu i...zobaczylam Doga blekitnego ( nie jestem pewna czy to wlasciwa nazwa) - siedziala (to byla sunia) tak majestatcznie i...jakby byla nieobecna, nie zwracala kompletnie uwagi na ludzi ja mijajacych...Stalam jak wryta i patrzylam na Nia...Nie udalo mi sie uprosic Rodzicow o wlasnie takiego Psa i dzieki Bogu,. Mama wychowywala sie niemal z dogami i ma slabosc do tej rasy, dlatego wtedy mi odmowila, ja jako male dziecko mialam do Niej wtedy o to zal. Wytlumaczyla mi, ze te psy kochaja swobode, musza sie wybiegac i kochaja przede wszystkim przestrzen a mieszkanie w bloku jest pewnego rodzaju ograniczeniem. Czy miala racje? Dzis, jako 40 letnia, "duza dziewczynka" uwazam, ze miala racje.
Dobrze, ze nie widzi zdjec, ktore zamieszcza Pani na blogu a ktore pokazuja "milosc czlowieka" do psa odbita w krzywym zwierciadle...
Brak mi slow momentami, naprawde.
Pozdrawiam serdecznie
Malgorzata