O mnie

Moje zdjęcie
A co tu pisać? Ci co mnie znają, to mnie znają. A Ci co nie znają, to i tak z tego wpisu niczego się nie dowiedzą. Uwaga! Nie udzielam na blogu żadnych porad!!!

środa, 19 września 2012

Przywrócony życiu

Sam, już od drugiej połowy grudnia jest pod naszą opieką. Najpierw stał na krótkim łańcuchu przy nieocieplonej budzie, co zimą dla psa bez podszerstka, jakim jest dog, bywa zabójcze. Nikt się nim tam nie zajmował, a do jedzenia dostawał rozmoczony w wodzie chleb!

Potem starsza pani, która się nim zajęła w ramach domu tymczasowego, w którym był trochę ponad dwa miesiące, nie radziła sobie z tak dużym psem. Potem hotel, w którym był kolejne miesiące zawiódł nasze oczekiwania - nie zajmował się Samem jak swoim psem, nie socjalizował go, nie szkolił. W drugiej połowie lipca Sam zamieszkał w Psanatorium - w hotelu, w którym w końcu zajęto się Samem tak jak należy. Sam był chory - miał przykurcz mięśni w tylnych łapach (skutek nieprawidłowego odchowu w szczenięctwie) i problemy z trzustką.

Teraz Sam jest zdrowy i szczęśliwy oraz bardzo aktywny. Uczy się dobrych manier i robi znaczne postępy. Jest wyjątkowo nastawiony na człowieka i ciągle domaga się uwagi i pieszczot. Lubi pracować, zna już wiele komend i chętnie je wykonuje. Teraz czekamy na Człowieka Sama, który będzie chciał się nim zajmować, da mu jego własny Dom, poczucie bezpieczeństwa i ... najważniejsze - miłość. Bo bez niej dogi nie mogą żyć! Taka to dziwna rasa, która bez człowieka marnieje.                                                              

2 komentarze:

Tolerancyjny pisze...

Droga Pani Alu.

Ostatnie Pani posty związane z ratowanymi przez Panią dogami to nic innego jak wizytówka Pani dobrego, szlachetnego serca.

Ostatnio na jednym z blogów słyszałem wypowiedź Rydzyka, który kpił, wyszydzał z ludzi, którzy mają w swoich domach koty i psy. Gdzieś w tle było słychać chichot zdewociałych bab. Przepraszam za język, ale on i jego pseudo-katoliczki na lepsze określenie nie zasługują.

Pani Alicjo, po raz kolejny zapewniam, że będziemy stać na straży krzywdzonych zwierząt i będziemy ich bronić niczym niepodległości.

Pozdrawiam serdecznie Panią i wszystkich Pani sympatyków i czytelników. :)

Edward Zdunek z Wałbrzycha.

Joanna pisze...

jeszcze jedno wielkie serce ...
dobrze, bo tych ostatnio coraz mniej ...
serdecznie pozdrawiam z prawie Białegostoku