W związku z tym, że ezoteryka to nie tylko Tarot, dziś chciałam napisać kilka słów o runach, które pomagają mi w codziennym życiu i ułatwiają rozwiązanie wielu problemów. Zacznę od odpowiedzi na najczęściej zadawane mi na kursach pytania:
- co to jest inicjacja?
- jest to rytuał uświęcenia, podłączenia do kanału energo-informacyjnego, nadanie mocy runom i wykonanym z ich użyciem talizmanom i skryptom (napisom). Prawidłowy sposób wykonania tego rytuału można przekazać jedynie w linii prostej (podobnie jak Reiki), czyli w kontakcie bezpośrednim nauczyciel – uczeń. Żadna książka w Polsce i Rosji (bo tą literaturę znam) nie opisuje prawidłowego lub pełnego wykonania rytuału inicjacji.
- czy runy niezainicjowane lub zainicjowane w sposób niepełny (opisany w ksiązkach) nie działają?
- działają, ale słabiej i krócej, a poza tym bazują na energii osoby, która je inicjuje, co może taką osobę wyczerpać, zmniejszyć ilość jej energii itp. Zainicjowane prawidłowo korzystają z energii kosmicznej, łączą się z energią swego egregoru (kanału runicznego), wzmacniane są energią Mistrzów-runologów, którzy już odeszli, a wiele pracowali z runami. Logicznym jest, że działanie prawidłowo zainicjowanych run będzie znacznie silniejsze, skuteczniejsze, dłużej i szybciej działające.
- czy runy mogą zaszkodzić?
- owszem, mogą, jeśli będą niepawidłowo użyte. Ale w tym sensie wszystko może zaszkodzić. Kieliszek wina po pracowitym dniu pomoże się rozluźnić, litr wina splącze język i myśli, a na drugi dzień spowoduje solidnego kaca; zjedzenie kawałeczka czekolady raz na jakiś czas sprawi przyjemność i mile połechce kubli smakowe, zjadanie co dzień tabliczki czekolady doprowadzi do otyłości. Podobnie jest z runami. Zastosowane z umiarem, wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja i w stosownym połączeniu, nie tylko nie zaszkodzą, a pomogą i to skutecznie.
I jeszcze przy okzji, muszę się przyznać, że ostatnio zauroczyły mnie włoskie runy wykonywane na kamieniach półszlachetnych. Są nie tylko pięknie wykonane, fajnie "leżą w rękach", ale dzięki sile kamieni, na których są narysowane, dają bardziej czytelne i jasne przesłanie. Jeśli ktoś chce je obejrzeć, oto link: http://www.as2.pl/runy-runy-wrozebne-c-31_24.html
2 komentarze:
Kurs i inicjacja przeprowadzona przez Panią, były dla mnie bardzo dużym przeżyciem. Dziękuję i polecam wszystkim zainteresowanym. Czekamy na następne stopnie. Pozdrawiam.
Gosia
Bardzo się cieszę, że na Pani blogu pojawił się również temat run. Nam nadzieję, że będzie to temat powracający. Całkowicie się z Panią zgadzam, że nic nie zastąpi osobistego kontaktu Adepta z Mistrzem, ale niestety kursy run są organizowane bardzo rzadko. Osoby zainteresowane runami są w zasadzie zdane tylko na wiedzę książkową i własną intuicję. Przeczytałam większość książek dostępnych w języku polskim poświęconych tej tematyce. Niestety wiele z nich zawiera jedynie opisy i interpretację poszczególnych run oraz podstawowe rozkłady. Nie jestem runologiem, ani znawcą tematu, a jedynie kandydatem na ucznia, który wiele się jeszcze musi nauczyć, dlatego nie chcę się wypowiadać, co do poziomu merytorycznego niektórych pozycji.
Moje zainteresowanie runami zaczęło się od przeczytania Pani książki „Misterium run” i talii kart „Runy potęgi przyrody”. Pani blog jest dla mnie okazją do zdobycia kolejnej porcji wiedzy. Mam wiele pytań i wątpliwości, które chętnie przedyskutowałabym z osobami zainteresowanymi tematem. Na początek zadam z pozoru naiwne pytanie, które mam nadzieję, będzie początkiem dyskusji w „Kąciku runicznym”.
Ile kompletów rum powinien posiadać i używać początkujący oraz co robić z tymi runami i taliami kart runicznych, które przypadkowo trafiły w nasze ręce?
Wiele książek jest sprzedawanych wraz z kompletami run lub kart. Ja sama kupując książki otrzymałam dodatkowo trzy komplety kart. Używam tylko talii „Potęga przyrody” i run, które sama zrobiłam i zainicjowałam. Pozostałe trzy talie leżą głęboko w szufladzie i wcale nie jestem pewna, czy tak być powinno.
Kończąc swój komentarz gratuluję Pani pomysłu założenia tego bloga. Proszę się nie obawiać, że pisze Pani w próżnię. Czytelników jest wielu, ale nie zawsze starcza nam odwagi, żeby coś napisać.
Bożena
Prześlij komentarz