Oto Vinni:
O mnie
- Alla Chrzanowska
- A co tu pisać? Ci co mnie znają, to mnie znają. A Ci co nie znają, to i tak z tego wpisu niczego się nie dowiedzą. Uwaga! Nie udzielam na blogu żadnych porad!!!
piątek, 16 marca 2012
Czy przeżyje?
Wczoraj, 15 marca, skończył 9 miesięcy. Jeszcze żyje... Jeszcze walczy... Przez całe swoje króciutkie życie nie doświadczył niczego dobrego. Nikt go nie głaskał, nikt go nie tulił, nikt go nawet ... nie karmił. Mieszkał w piwnicy. Z głodu zjadł szmatkę. Dostał skrętu jelit. Niestety powikłania pooperacyjne i brak odpowiedniej opieki, (waży 29 kg, powinien ważyć 50-60), spowodowały, że konieczna była ponowna operacja, która odbyła się wczoraj i trwała 4 godziny. Teraz trzymamy kciuki, by już było dobrze, by Vinni żył i żebyśmy mogli przekonać to doże dziecko, że świat to nie tylko ból, głód i cierpienie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
To straszne.
Czy możemy jakoś pomóc Vinniemu?
Bożena
Na razie Vinni jest w lecznicy w Poznaniu, opiekują się nim wolontariusze z Fundacji Głosem Zwierząt i wspaniały lekarz. Ja zajmuję się stroną finansową. Twoje pieniążki przekazałam tym razem właśnie na niego.
Teraz proszę o trzymanie kciuków i wysyłanie dobrej energii, żeby Vinni walczył, żeby się nie poddał, żeby żył...
Czy wiadomo coś nowego o Vinnim?
Bożena
Vinni czuje się troszkę lepiej, ale ciągle nie można powiedzieć, że jest dobrze. Vinni wszystkiego się boi, nie wie, co to spacer, zabawka, pieszczota.
Kciuki nadal bardzo potrzebne
"Trzymam kciuki" i wysyłam dobrą energię i także pieniązki dla tego biedulka.Nie ma słów,żeby to nazwać,co się stało.
Meg
PS.Co ma znaczyć ten wpis osoby niepodpisanej -chyba parę dni temu ,że Pani mistrzynią jakoby nie jest ,itd ,Co ten ktoś chciał wyrazić i dlaczego nie miał odwagi podpisać się?
Wysyłam mu pozytywną energię. Niech moc wszechświata go ogrzewa, niech jego ciało będzie wolne od wszelkiego bólu, krzywd i cierpienia.
Jestem w szoku, jak ludzie mogą doprowadzić do takiego stanu inne boskie stworzenia...w jakiegokolwiek boga by nie wierzyli...
Prześlij komentarz