Któż z nas nie przeklina? Jesteśmy jednym z najbardziej przeklinających narodów świata i dziwimy się, że ciągle jest u nas źle, że żaden ustrój nie sprawdza się w naszym kraju, że wciąż jesteśmy biedni i ubodzy. A jak może być inaczej, skoro tak beztrosko szafujemy przekleństwami, a one mają swoją moc sprawczą, która w taki czy inny sposób musi się wcześniej lub później zmaterializować. Nawet takie „przyzwoite” przekleństwa jak: „a niech cię diabli”, „niech to jasna cholera (grom, gwint)”, „żeby ciebie licho wzięło” itp., zmaterializują się w postaci problemów, kłopotów, utrudnień przy realizacji zadań, nie mówiąc już o groźniejszych, „nieprzyzwoitych” przekleństwach, które niestety zaczęły już w naszym języku pełnić funkcję przecinków! W tym roku polityków i zwykłych obywateli ogarnęło przerażenie na wieść o tak zwanej „dziurze budżetowej”. Wszyscy zastanawiali się jak ją „zatkać”, a jest takie proste rozwiązanie – wystarczy karać mandatami tych, co przeklinają publicznie. Szybko stalibyśmy się jednym z najbogatszych narodów świata! Niestety, takiego prawa nie wprowadzono, co więc można w takim wypadku zrobić? W pierwszym rzędzie przestać przeklinać, kontrolować swój język, gdyż przekleństwa pospolite działają negatywnie nie tylko wtedy, gdy ktoś nas zeklnie, ale wracają po pewnym czasie odbite do osoby, która je wypowiedziała, siejąc po drodze całą masę drobnych, lecz uciążliwych spustoszeń. Po drugie, gdy słyszysz, że ktoś Cię przeklina, wypowiedz na głos lub w myślach następującą formułę:
„Wyjmuję to spod działania prawa.
Niech tak się stanie.”
To samo możesz zrobić, gdy niechcący wyrwało Ci się takie przekleństwo. Jest to również skuteczne, gdy Twoja praca zmusza Cię do kontaktu z takimi słowami (na przykład jesteś aktorem, tłumaczem, korektorem itp.). Formuła ta działa również, gdy słyszysz takie słowa w telewizji, radiu i innych środkach masowego przekazu.
A co robić w przypadku przekleństw, których nie słyszysz na własne uszy? Przecież może się tak zdarzyć (i na pewno zdarza), że ktoś Cię przeklina pod Twoją nieobecność. Po prostu warto zastosować od czasu do czasu podany poniżej rytuał.
2 komentarze:
Pani Alicjo.
Dziękuję za to, że zechciała Pani napisać o naszej, polskiej „pladze”, która jest wszechobecna, nie wyłączając TV, o czym zresztą jest mowa w artykule.
Przeczytałem z ciekawością propozycję „zatkania” dziury budżetowej. Pomysł rewelacyjny, ale w polskich realiach, to jest niewykonalne, o czym Pani wspomina. Tzw. "ściągalność" kar – mandatów, o ile mnie pamięć nie myli – wynosi około 40 procent!
Podaną przez Panią formułkę będę stosował, a ku temu okazji mamy każdego dnia aż nadto.
Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie. : )
Edward z Wałbrzycha.
Alicjo, duzo sie od ciebie nauczylam -dziekuje. :o)
Prześlij komentarz