Życie na wsi całkowicie różni się od tego w mieście. Ja żeby dorzucić marchewki do zupy idę na grządkę, mieszczuch - do sklepu. Ja kawę piję wśród kwitnących róż, dalii i inne kwiecia, mieszczuch pije ją w pośpiechu, na stojąco, kończąc ubieranie się. Moje psy mają wielki ogród do biegania i wiele miejsc na spacery, mieszczuch wyprowadza je na smyczy i w kagańcu na qu i sik.
Dlaczego o tym piszę? Nie żeby Wam narobić apetytu, lecz po to, by przekonać, że warto marzyć, bo marzenia, jeśli są silne i głębokie się ... spełniają.
A zanim spełnią się Wasze marzenia zapraszam do odpoczynku w swoim ogrodzie.
Moje marzenia nie tylko się spełniają, ale robią to szybko. Kilka dni temu poprosiłam o pomoc dla pokrzywdzonych i sponiewieranych przez ludzi psów. I już jest odzew!!!
Dziękuję U.S. za przekazanie 200 zł dla chorych szczeniorków i suni Samby!!!
Dziękuję Gabi z Krakowa za przywiezienie 2 pudeł z fantastycznymi rzeczami na bazarek!
Wiedziałam, że ezoterycy to ludzie o Wielkich Sercach! Tak bardzo pięknie Wam dziękuję, jak tylko potrafię!!! A może ktoś z Was chce zajrzeć na aktualny bazarek zorganizowany przeze mnie dla Mr Biga? Zobaczyć na czym to polega

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz