Śmierć to moja ukochana karta. Jest mi szczególnie bliska dlatego, że nie znosi zastoju, marazmu i bylejakości. Zawsze zapowiada zmiany, choć nie zawsze pozytywne. Śmierć powinna być bliższa i bardziej zrozumiała dla kobiet, bo to my w ciągu jednego życia kilkakrotnie przechodzimy tak silną transformację (okres dojrzewania, ciąża, poród, menopauza) jaką symbolicznie oznacza ta karta. Kiedy pojawia się w moim Kompozycie z Kartą Dnia, a nie jest podwójna, wiem, że czekają mnie pozytywne zmiany, że jakieś sprawy przyjmą korzystny dla mnie obrót, że wydarzy się coś, co zmieni moją sytuację na lepsze.
Ludzie boją się śmierci, bo tak się przyjęło w naszej kulturze. Co prawda trudno mi to zrozumieć, bo nawet jeśli spojrzymy na kwestię odejścia z tego świata z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej, to w żadnym wypadku nie powinniśmy się tego bać, a tym bardziej płakać i rozpaczać, kiedy odchodzi ktoś bliski. Przecież idziemy do raju, opuszczamy tzw. padół łez, nie będziemy musieli martwić się o rachunki, karierę, wierność małżonka lub małżonkowi. A jednak nie cieszy nas to. Dlaczego?
Śmierć w Tarocie nie oznacza niczego takiego. Ona mówi nie o umieraniu, ale o transformacji, przekształceniu jednego rodzaju energii w drugi, o spirali reinkarnacji, o tym, że nawet jeśli coś jednego się kończy, to zaczyna się coś innego. Wielkim natchnieniem do przemyśleń na ten temat jest dla mnie karta Śmierć z talii Tarota Medytacyjnego:
1 komentarz:
Pani Alicjo, ogromnie podoba mi się Pani interpretacja karty Śmierć. Myślałam, że może to dziwne, gdyż ja również "lubię" - jeśli tak można się wyrazić - kartę Śmierć i zwykle nie przeraża mnie ona. Chociaż oczywiście może ona wskazać czasami na nieodwracalne zmiany (np. na śmierć osoby fizycznej).
Z reguły jednak nie panikuję na widok tej karty w rozkładzie, w przeciwieństwie nawet do pewnej znajomej mi wróżki:)) lecz zastanawiam się, w którym kierunku pójdzie transformacja ukazana przez tę kartę.
Serdecznie pozdrawiam.
Prześlij komentarz